Marian Tarczyński, Makbet

Marian Tarczyński, Makbet, 2005, opera, Teatr Wielki w Łodzi

Tarczyński, Makbet

 

data publikacji: 9 września 2020
tekst: Jędrzej Janicki

Marian Tarczyński to twórca bardzo silnie związany z teatrem – scenograf, reżyser świateł i autor projekcji filmowych, którego ścieżka kariery trwale złączona jest z Teatrem Wielkim w Łodzi. Jego wszechstronność zaowocowała również stworzeniem plakatów do spektakli teatralnych – jednym z przykładów tej aktywności artystycznej Tarczyńskiego jest Makbet stworzony na potrzeby promocji opery Giuseppe Verdiego o tym samym tytule w interpretacji Tadeusza Kozłowskiego i Tomasza Koniny1.

Tarczyński w swojej kompozycji skupia się na jednym bardzo ważnym aspekcie tragedii Williama Shakespeare’a – indywidualnym dramacie jednostki. Ukazuje on postać (bez wątpienia Makbeta) ubraną całą na czarno z podniesionymi rękoma i smętnie zwieszoną głową. Za nią rysuje się znacznie większych rozmiarów cień bohatera, którego przedstawienie wieńczy korona. Po lewej stronie plakatu odnaleźć można niedbale odrzucone krzesło, symbolizujące być może walkę o tron, wokół której osnuta jest fabuła całej tragedii. Za główną postacią oko nasze napotyka jednolitą żółtawą ścianę z wyraźnie przedstawionymi drzwiami. Są one szczelnie zamknięte i pozbawione jakiejkolwiek klamki, co symbolizować może, że Makbet znalazł się w sytuacji, z której nie ma żadnego wyjścia… W przedstawieniu Tarczyńskiego Makbet nie jest ani dzielnym wojownikiem, ani dumnym królem, który podstępem zdobył władzę. To portret człowieka przegranego, uchwyconego dokładnie w tym momencie, w którym uświadamia on sobie rozmiar swojej klęski – tej politycznej, lecz również tej moralnej. Wygląda niczym skazaniec, który w oczekiwaniu na nieuchronną śmierć nie spodziewa się już niczego. I właśnie ze względu na tę nieuchronność z Makbeta emanuje wyłącznie spokój i rezygnacja – być może w tej krótkiej chwili z bolesną precyzją dociera do niego, czego się dopuścił i jak zasłużona kara go spotka.

Kuszą tu różne porównania do innych scen obrazujących przeżycia graniczne. Jakże różnie prezentuje się ten Makbet w obliczu najgorszego od powstańca z obrazu Rozstrzelanie powstańców madryckich Francisco Goi2? W scenie z plakatu widzimy tylko beznadziejne i beznamiętne pogodzenie z losem, podczas gdy powstaniec Goi emanuje żywym przerażeniem i rozpaczą. Makbet Tarczyńskiego w swoim zrezygnowaniu i przybiciu przypomina mi postać z plakatu3 do jednego z późnych arcydzieł neorealizmu włoskiego – filmu Umberto D. Ta stylistyka filmowa odegrała również pewną rolę w zaistnieniu Polskiej Szkoły Plakatu. Jak wskazuje Zdzisław Schubert, to plakat-obraz do filmu Mury Malapagi (produkcji utrzymanej właśnie w tym nurcie kina) Wojciecha Fangora z 1952 roku uznać można za początek fazy rozkwitu Polskiej Szkoły Plakatu4. Niezależnie jednak od wspomnianych historycznych dywagacji, plakat Tarczyńskiego pozostaje dziełem niepokojącym i wywołującym duże wrażenie. Siłę przekazu dodatkowo wzmacnia jego charakterystyczne usytuowanie w zbiorach IF Kolekcji – na końcu tunelu korytarza.


1 Szczegółowe informacje dotyczące tej opery oraz jej program dostępne na: http://www.cyfrowemuzeum.operalodz.com/opera/polski-makbet/?lang=pl.
2 Reprodukcja obrazu: http://najpiekniejszeobrazyswata.blogspot.com/2019/04/3-maja-1808-rozstrzelanie-powstancow.html.
3Zob. https://pl.pinterest.com/pin/568790627929329799/.
4 Zdzisław Schubert, Mistrzowie plakatu i ich uczniowie, Przedsiębiorstwo Wydawnicze Rzeczpospolita, Warszawa, 2008,  s. 55. W tym samym fragmencie Schubert periodyzuje historię Polskiej Szkoły Plakatu i podkreśla wpływ kina neorealistycznego na polskie przedstawienia plakatowe początku lat pięćdziesiątych.